W przedświątecznym zgiełku watro zwolnić. Znaleźć trochę wolnego czasu, aby nastawić kolejny cydr. Ty razem Lodowy🍎, lecz niestety wolnego czasu było zbyt mało, a do Wigilii Bożego Narodzenia pozostały godziny. Przedświąteczny czas jest często pełen gorączkowych przygotowań, aby pod choinką nie zabrakło prezentów, a na wigilijnym stole nie zabrało potraw.
Prognozowana pogoda na święta miała być dość znośna, od -4 do -6 w nocy. Niestety kolejny raz prognoza się nie sprawdziła, a drogowców zaskoczyła zima, no bo kto by się spodziewał deszczu w Wigilijny wieczór i silnych mrozów na poziomie -23 ⁰ utrzymujących się przez 3 dni.
Całe szczęście że nie zdążyłem zebrać jabłek przed świętami :) natura zrobiła za mnie kawał dobrej roboty. Tak to był musiał zamrażać jabłka na raty, a tak mam je już wszystkie zamrożone.
Nie zachęcają swoim wyglądem do jedzenia, ale najważniejsze to co mają w środku czyli skoncentrowany cukier. Nawet bardzo nie trzeba się z nimi namęczyć żeby pozyskać z nich sok. Już podczas miażdżenia czuć było niesamowity aromat pieczonych jabłek. Teraz niestety kilka dni ciepła, drastyczna zmiana z -23 ⁰ do +11⁰. Ale już w najbliższych dniach w nocy temperatura ma zacząć spadać do -7, i tu również mam nadzieje że meteorolodzy się pomylą i będzie kilka kresek więcej. Swoją drogą to jeszcze nigdy tak nie czekałem na mrozy, zazwyczaj czekamy na cieplejsze dni :). Ciekawostka jest taka, że jabłka które spadły i leżały pod śniegiem, zachowały się w całości jakbyśmy je dopiero co zerwali z drzewa. Kolejne fotorelacje już wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz